„Kropelka krwi od parafii Węglewo”
- Opublikowano: niedziela, 27 listopada 2011 10:24
Po raz kolejny z okazji wspomnienia św. Mikołaja w naszej wspólnocie parafialnej odbędzie się akcja „Kropelka krwi od parafii Węglewo”. Gorąco zapraszam wszystkich chętnych parafian, sympatyków i tych którzy gotowi są podzielić się tym najcenniejszym darem. Autokar zaparkuje tradycyjnie już przy Domu Sołeckim, gdzie można będzie wypełnić wszelkie formalności i napić się kawy, a potem już do wozu i pod igłę. Mam nadzieję że i tym razem worek św. Mikołaja pełen będzie życiodajnej krwi. Akcja odbędzie się w niedzielę 4 grudnia 2011 roku w godzinach od 10.00 do 15.00.
Odpust
- Opublikowano: niedziela, 27 listopada 2011 10:23
.
Licznie zgromadzeni wierni dali wyraz swojej miłości do Kościoła tak parafialnego jak i powszechnego uczestnicząc w uroczystości odpustowej ku czci świętej Katarzyny Aleksandryjskiej. Modlitwom przewodniczył i Słowo Boże wygłosił ks. Krzysztof Tarbicki - proboszcz z Wylatowa. Kroczyć śladami Świętych to właściwy kierunek, by kiedyś spotkać się w Raju... mówił ks. proboszcz.
Odpust 2011
- Opublikowano: poniedziałek, 21 listopada 2011 20:42
Odpust parafialny – garść informacji
Odpust parafialny jest świętem patronalnym kościoła parafialnego. W pierwszych wiekach chrześcijanie nie budowali kościołów – Eucharystię sprawowano w domach. Od IV wieku, po uzyskaniu wolności wyznaniowej, chrześcijanie zaczęli budować świątynie, jednak wybór miejsca nie był przypadkowy. Stawiano kościoły w miejscach, gdzie istniał kult świętych, zwłaszcza męczenników (np. w miejscu ich śmierci). Dzięki temu otrzymywały swoich świętych patronów. Troszczono się także, aby w nowym kościele znajdowały się relikwie świętego. Pierwsze kościoły przyjmowały za swoich patronów zwłaszcza Apostołów i świętych męczenników. Potem poświęcano nowe kościoły Najświętszej Maryi Pannie, a w wiekach późniejszych także Jezusowi Chrystusowi, Duchowi Świętemu oraz odwoływano się do przymiotów boskich (np. Opatrzności Bożej, Miłosierdzia Bożego) i wydarzeń zbawczych (np. Chrztu Pańskiego, Podwyższenia Krzyża). Dzień nadania „tytułu” kościołowi stawał się świętem kościoła i parafii.
W to parafialne święto, oprócz uroczystej Mszy św., organizowano procesje, przedstawienia obrazujące życie czczonego świętego, urządzano wspólne zabawy i uczty. W późniejszych wiekach uczestnictwo w święcie patrona kościoła dawało możliwość uzyskania odpustów, przez co święto patronalne kościoła zaczęto nazywać odpustem parafialnym. Możliwość uzyskania odpustów zmieniła charakter parafialnego święta – podkreślano konieczność pokuty i nawrócenia. Przed uroczystością odpustową organizowano specjalne przygotowania, gdzie ważne miejsce zajmowała spowiedź.
Odpust - bez odpustu!?
"...przez posługę swojego Kościoła Bóg okazuje swoje miłosierdzie światu, udzielając mu cennego daru, który od bardzo dawna nosi miano odpustu" (Jan Paweł II Incarnationis mysterium nr 9)
Co roku w naszej parafii obchodzimy uroczystość odpustową ku czci naszej patronki św. Katarzyny Aleksandryjskiej 25 listopada. Do tej niezwykłej uroczystości przygotowujemy się porządkując kościół i stawiając piękne kwiaty. Cieszymy się wszyscy z tego, że możemy w ten sposób tworzyć wspólnotę pracując przy kościele parafialnym /choć nie tylko z tej okazji, ale systematycznie/, aby potem świętować uroczystość odpustową. Suma odpustowa sprawowana będzie o godz. 18.00 , zakończona litanią do św. Katarzyny przed Najświętszym Sakramentem i uroczystym błogosławieństwem.
Czym tak naprawdę jest odpust?
W związku z uroczystością odpustową powstaje pytanie, czy odpust parafialny to tylko ta oprawa zewnętrzna, piękne kwiaty, porządek? Otóż trzeba nam katolikom przypomnieć czym jest odpust, jakie jest jego znaczenie? Z okazji święta patronalnego można w kościele parafialnym zyskać tzw. odpust zupełny, ale rzadko kiedy zyskuje ktoś odpust, a już prawie nigdy nie praktykuje się tego wspólnie. Pozostała tylko nazwa święta Patrona kościoła: odpust. Odpust - bez odpustu. Wierni przeważnie nie wiedzą jakie są warunki zyskania odpustu, jak to praktycznie zrobić, jak wzbudzić intencję, na czym polega tzw. dzieło odpustowe itp. Wierni widzą też kapłanów przyjeżdżających na "odpust", ale nie zawsze widzą ich wszystkich w kościele, przyjeżdżają z dekanatu i okolicy na obiad czy kolację i to wszystko. Czym więc ma być dla nas odpust? Zarówno Katechizm Kościoła Katolickiego (1471-1479), wyjaśniających naukę Kościoła dotyczącą odpustów, jak i Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983r. w kanonach 992-997, określających istotę odpustu, odwołują się do Konstytucji apostolskiej papieża Pawła VI o odpustach Indulgentiarum doctrina. Czytamy w niej m.in. że:
"Odpust jest to darowanie przed Bogiem kary doczesnej za grzechy, zgładzone już co do winy. Dostępuje go chrześcijanin odpowiednio usposobiony i pod pewnymi, określonymi warunkami, za pośrednictwem Kościoła, który jako szafarz owoców odkupienia rozdaje i prawomocnie przydziela zadośćuczynienie ze skarbca Chrystusa i świętych".
W tej definicji zawiera się cała istotna nauka katolicka o odpustach i zarazem podstawowe założenia teologiczne praktyki odpustowej.
Kto może zyskać odpust i jakie są warunki?
Z treści kan. 994 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1983r. wynika że:
• każdy wierny może uzyskać odpust;
• dany odpust może być ofiarowany dla siebie samego lub na sposób wstawiennictwa za zmarłych.
Uzyskanie odpustu zależy jednak od wypełnienia określonych warunków, albowiem nie wystarczy, aby wierny w dniu święta patronalnego parafii nawiedził kościół, odmówił wskazaną modlitwę i w ten sposób bez większego wysiłku i zaangażowania, uzyskał "automatycznie" odpust. Skuteczność odpustów zależy od wewnętrznej dyspozycji przyjmującego i wymaga wewnętrznej przemiany oczyszczającej. Darowanie kar doczesnych, jak w ogóle odpuszczenie grzechów nie może się dokonać bez zerwania z grzechem, bez pokutnego usposobienia. Przy uzyskaniu odpustów zupełnych muszą być spełnione następujące warunki:
• spowiedź sakramentalna /lub stan łaski uświęcającej/
• Komunia eucharystyczna
• modlitwa według intencji Ojca świętego
• wyzbycie się jakiegokolwiek przywiązania do grzechu, nawet lekkiego
Czym jest odpust cząstkowy?
Oprócz odpustu zupełnego istnieją w praktyce Kościoła, również odpusty cząstkowe. Kan. 993, KPK 1983 podaje nam, iż "odpust jest cząstkowy albo zupełny, zależnie od tego, czy uwalnia od kary doczesnej za grzechy w części lub w całości". Penitencjaria Apostolska podkreśla możliwość zyskania odpustu cząstkowego poprzez trzy ogólne formy. Odpustu cząstkowego może więc uzyskać wierny:
• który w wykonywaniu swoich obowiązków i znoszeniu przeciwności życiowych, skierowuje swoją myśl z pokorną ufnością do Boga, dołączając - choćby tylko wewnętrznie - jakieś pobożne wezwanie.
• który kierując się duchem wiary zaofiaruje sam siebie albo przeznaczy swoje dobra w duchu miłosierdzia, na służbę braciom znajdujących się w potrzebie.
• który w duchu pokuty powstrzyma się dobrowolnie od rzeczy godziwej i miłej dla niego.
Penitencjaria Apostolska sporządziła ponadto wykaz szczegółowych nadań odpustów związanych z poszczególnymi modlitwami lub pobożnymi czynami.
Odpusty - dar od Boga.
Zastanówmy się nad tym jak przeżywamy odpust w parafii. A może jest to odpust - bez odpustu!? Jest to wspaniały dar od Boga - możliwość zyskiwania odpustów - dla siebie, bądź dla zmarłych, którzy w czyśćcu dopełniają zadośćuczynienia za popełnione przez siebie grzechy, by dojść do doskonałej miłości. Odpust jest więc częściowym lub całkowitym uleczeniem ran będących skutkiem grzechu, jest to oczyszczenie ludzkiego "ja" z tego wszystkiego, co nie pozwala człowiekowi na pełną wspólnotę z Bogiem. Dlatego często korzystajmy z tego Bożego miłosierdzia bo przecież każdy z nas jest odpowiedzialny przed Bogiem o zbawienie własne i bliskich.
Zaduszki - Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych
- Opublikowano: środa, 02 listopada 2011 16:06
Przeczytaj i pomyśl...
Na cmentarzach ruch. Kamieniarze kończą stawiać pomniki. Bliscy odnawiają nagrobki, czyszczą, sprzątają, krzątają się. Niektórzy spotykają się tu codziennie, inni tylko teraz, na Zaduszki.
"Idę przez cmentarz — obyty z tym miejscem od dzieciństwa. Pamiętam niektóre pogrzeby sprzed kilkudziesięciu lat, gdy jako ministrant zaczynałem oswajać się z widokiem zmarłych, trumien, otwartych grobów, płaczących ludzi, cmentarza. Przy grobach swoich bliskich też stanąłem — tato umarł ponad 20 lat temu, mama w sierpniu (a przeżyła 101 lat)... Babcia, ciocie... I Asia, która uczyła mnie, jak cierpieć i chorować... Przy grobach budzą się wspomnienia. Jak długi film. Ale życia, jak filmu, odtwarzać nie można. Wszystko wydarzyło się raz, jeden jedyny raz. I jeden jedyny raz przyszła chwila odejścia. Dla nas bolesna i smutna. A dla nich? Dla tych, których wciąż kochamy?...
Idę pośród grobów. Na jednym z daleka widzę napis: Cześć jego pamięci! Obok inny grób, inny napis: Prosi o modlitwę. Pamięć nie wyklucza modlitwy, modlitwa zakłada pamięć. A przecież to dwie bardzo różne postawy wobec śmierci i tego, co po śmierci.
Nie wiem, co napiszą kiedyś na moim grobie. Wolałbym jednak, żeby to była prośba o modlitwę. Dlaczego? Ze swej wiary w wieczne trwanie życia nie muszę się tłumaczyć. To przecież oczywiste. Jestem chrześcijaninem — człowiekiem Chrystusa. Tego samego, którego ludzie chcieli się pozbyć z wielu powodów. To im się nie udało, bo On wrócił — ale wrócił inaczej, niż mogli się byli spodziewać. I jeśli ja dziś mówię o wiecznym trwaniu życia, właśnie to mam na myśli: inaczej!
Chwila śmierci jest chwilą początku innego życia — ale przecież ja to będę nadal ja, Tomasz Horak. Ty zaś będziesz ty. Wierzący w wieczne trwanie życia nie mają złudzeń, jakoby miało kiedyś wrócić to, co przeżywamy teraz. Apostoł Paweł, ten sam, który spotkał Zmartwychwstałego, napisze: „Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy Bóg przygotował” (1 Kor 2,9). I na tę chwilę, na dzień zanurzenia się w to inne, oczekiwane, ale wciąż moje życie czekamy.
Wszelako nie bez obaw. Nie, obawa nie dotyczy tego, że za progiem biologicznej śmierci mogłoby nie być niczego. Nasze obawy są zgoła inne. To przecież JA tam pójdę. Ja — z całym inwentarzem i dobytkiem lat przeżytych na tym świecie. Pójdę, by stanąć oko w oko z Dobrem — tak przecież można nazwać Boga. A we mnie (i w Tobie) nie samo dobro. Zła też wiele. I obojętności wiele (a obojętność nie jest dobrem). Słabości wiele, ale i przewrotności wiele. Jednym słowem grzechu wiele. Mojego grzechu i mojej winy. Jakże stanę wobec Boga? Jak pokażę się przed Twórcą i Miarą wszelkiego dobra?
W takim momencie chciałbym mieć kogoś obok siebie. Na szczęście będzie ten Ktoś — jest nim Jezus. On jest wszystkim. Ale On nie jest sam. Z Jezusem są wszyscy, którzy Mu uwierzyli. Zatem chwila śmierci — mimo że jest najbardziej samotną chwilą życia — nie pozostawi mnie w zupełnym opuszczeniu. I wtedy — już na drugim brzegu — zacznie się trudny odcinek mej drogi do domu Ojca. Drogi, na której będę musiał zostawić wszelkie pozostałości zła, jakim obciążyłem swoje sumienie. Nasza tradycja nazywa to czyśćcem. Jak długa będzie ta droga? Nie pytam ani o czas, ani o odległość. Tam będą inne miary. Wszelako patrząc na siebie i ludzi wokół mnie, widzę ogromne różnice dojrzałości w dobrym. Z tego wnoszę, że owa droga ku odwiecznemu Dobru niejednakową dla nas będzie. Chciałbym w tej drodze mieć kogoś obok siebie. Będzie Zbawiciel. Będzie Jego krzyżowa, zwycięska ofiara. Z Nim będzie modlitewna pamięć tych, którzy już są w domu Ojca, i tych, którzy są jeszcze w drodze przez ziemię. Modlitewna pamięć... Najwięcej znacząca, gdy modlący się jest najbliżej Zbawiciela. A zatem Msza św., a zatem zjednoczenie z Nim w Komunii. Ta modlitwa znaczy najwięcej. Doskonale to przeczuwamy — dlatego zwykle przed pogrzebową Mszą tylu ludzi staje przed konfesjonałem, by zmarłemu ofiarować tę najwięcej znaczącą modlitwę. Dopiero na jej przedłużeniu są wszystkie inne modlitwy — i te mówione, i te śpiewane. Ale i te, których nie nazywamy modlitwą, a przecież mogą się w modlitwę przemienić. To przynoszone na grób kwiaty, zapalane znicze. Wiem, mogą być tylko wyrazem pamięci. Wszystko zależy od tego, co wypiszemy w sercu. A na pomniku? Niechby już lepiej przypominał, że bardziej od pamięci modlitwa potrzebna.
Stojąc pośród grobów, patrzyłem na niemłodą już kobietę przy grobie niedawno zmarłego męża. Odchodziła kilka razy, kilka razy wracała. Nie mogła rozstać się z grobem. Z grobem — wiedziała przecież, że wierny towarzysz jej życia już jest u Pana. Przeżegnała się jeszcze raz, widziałem, jak jej wargi poruszają się w bezgłośnym pacierzu. Pochyliła się, poprawiając kwiaty i znicze, które pod dotknięciem jej pacierza i jej dłoni stawały się modlitwą. Wreszcie wyprostowała się, szybkim ruchem odwróciła i poszła ku bramie cmentarza. Jej modlitwa została dłużej, niż ona sama mogła pozostać".
ks. Tomasz Horak
Dziękczynienie za beatyfikację Jana Pawła II
- Opublikowano: sobota, 15 października 2011 15:39
Błogosławiony Janie Pawle II - módl się za nami!
Relikwiarz Jana Pawła II
Brama Tysiąclecia a my w środku
9 października 2011 przeżywaliśmy kolejny Dzień Papieski pod hasłem "Jan Paweł II - człowiek modlitwy". 16 października przypada kolejna już 33 rocznica wyboru kardynała Karola Wojtyły na stolicę Piotrową. A cały tydzień trwa dziękczynienie za wyniesienie Jana Pawła II na ołtarze. My, jako Szkoła Podstawowa w Węglewie i wspólnota parafii p.w. św. Katarzyny Aleksandryjskiej, postanowiliśmy udać się z pielgrzymką na Pola Lednickie, by modlić się przy relikwiach błogosławionego Jana Pawła II. Mogliśmy też posłuchać wspomnień ojca Jana Góry i obejrzeć pamiątki związane z Ojcem świętym. Nad jeziorem odnowiliśmy przyrzeczenia chrzcielne a przy Bramie Tysiąclecia oddaliśmy się Chrystusowi. Potem dzieci pobiegły na spotkanie z osiołkami, które pewnie nie zdają sobie sprawy jak wielką są atrakcją. Dziękujemy Panu Bogu za przepiękną pogodę i dar wspólnej modlitwy.